Cannes 2017: The Rider, L'amant double

Data:


THE RIDER.

Debiutancki film Chloé Zhao („Songs My Brothers Taught Me”, który pokazywano podczas zeszłorocznej edycji Nowych Horyzontów) opowiadał o współczesnych Siuksach żyjących w rezerwacie położonym w Południowej Dakocie. Bohaterem nowego jest kowboj, gwiazda lokalnego rodeo, specjalizujący się w ujeżdżaniu narowistych koni. Nieszczęśliwy upadek na ziemię, podczas jednego z występów, wysyła go prosto na stół operacyjny. Poważny uraz głowy sprawia, że musi na jakiś czas zapomnieć o udziale w niebezpiecznym show. Zdrowy rozsądek podpowiada, a lekarze temu wtórują, że powinien już na dobre zrezygnować z kariery w rodeo i jazdy na koniach, bo kolejny uraz głowy może być jego ostatnim. Młody mężczyzna, którego definiują jego dokonania na arenie, nie jest w stanie tego zaakceptować.

„The Rider” to powolne kino, skupione na niuansach, skrawkach życia, ludzkiej niedoli i drobnych radościach. Jest to film, który wymaga cierpliwości, ale w pewnym momencie autentycznie chwyta za serducho i już do końca seansu nie puszcza, przykuwając do ekranu. Magia następuje, gdy główny bohater przestaje rozpamiętywać przeszłość i dawne sukcesy, a historia skupia się na jego pracy na ranczu, samotnym przemierzaniu pustkowi rozświetlonych delikatnym popołudniowym słońcem, interakcjach ze zwierzętami, a przede wszystkim – oswajaniu dzikich koni. Reżyserka jest zakochana w całym procesie, powolnym zdobywaniu zaufania zwierzęcia, stopniowym łamaniu jego dzikiej natury i przyzwyczajaniu konia do ciężaru ciała ujeżdżającego go człowieka. Ogląda się to z fascynacją i zauroczeniem. Coś dzikiego, nieufnego, przestraszonego, staje się przyjacielskie, oswojone, spokojne, zsynchronizowane z człowiekiem. Piękny film.


L’AMANT DOUBLE, czyli „Podwójny kochanek” Ozona. Film zaczyna się od maksymalnego zbliżenia na wnętrze pochwy, co stanowi w zasadzie idealne przygotowanie widza na resztę seansu. Później bywa już mniej ginekologiczny, ale równie odważny, bo Ozon mnoży kolejne erotyczne sceny, pozwalając sobie na różne szaleństwa, konfiguracje, układy i gadżety. Fabuła jest równie zakręcona, co łóżkowe figle bohaterów, wypełniona pociesznymi twistami, bzdurnymi zachowaniami, onirycznymi wizjami, humorem, grozą, groteską, i co tam jeszcze przyszło Ozonowi do głowy. Film bywa bzdurny, jest to kino trashowe, przesadzone, czasami nieco tandetne, ale nie nudzi nawet przez moment, sprawia kupę radochy, pobudza, rozbudza i nie zanudza.

Zwiastun: