Cannes 2017: Wind River

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Taylor Sheridan, scenarzysta pokazywanego rok temu w sekcji Uncertain Regard „Aż do piekła”, powrócił do Cannes w podwójnej roli scenarzysty i reżysera. „Wind River” jest jak rewers poprzedniego filmu, szczególnie od strony wizualnej. Tam był skąpany w pomarańczowo-żółtych barwach spalony słońcem Texas, tutaj są niemalże prześwietlone zdjęcia portretujące surowy klimat mroźnego, odizolowanego, pokrytego śniegiem i nękanego zawiejami Wyoming. Kolorystyka i temperatura powietrza inna, ale cała reszta jakby taka sama. Bezkresne tereny, gdzie prędzej można spotkać wilki i lwy górskie, jak drugiego człowieka. Miejscowi ludzie, zahartowani życiem w tych trudnych warunkach, obcych traktują z dystansem, oferując im maski równie surowe jak okoliczna natura, ale jeżeli zostanie się przez nich zaakceptowanym, można odkryć, że pod skorupą lodu znajdują się spore pokłady ciepła.

Nie brakuje jednak w tym świecie również mroku i bestialstwa, bynajmniej nie ze strony dzikich zwierząt. Pośrodku niczego zostają znalezione zwłoki młodej Indianki z lokalnego rezerwatu. Była bosa, pozbawiona ciepłego odzienia, wszystko wskazuje na to, że została pobita i zgwałcona. Przez wiele kilometrów musiała uciekać od oprawców zanim wystawiony na niską temperaturę organizm się w końcu poddał i udusiła się własną skrystalizowaną krwią w płucach. Na miejsce przyjeżdża agentka FBI (Elizabeth Olsen), która razem z miejscowym mężczyzną (Jeremy Renner), wyspecjalizowanym myśliwym, próbuje odnaleźć winnych.

„Wind River” to rasowy kryminał, wprawdzie niemający widzowi do zaoferowania niczego nowego, ale fani gatunku będą usatysfakcjonowani, bo to klimatyczna opowieść, nieuciekająca od przemocy, prowadzona pewną ręką, dobrze zagrana i napisana. Podobnie jak w „Aż do piekła” Sheridan zadbał też o jedną, ale konkretną, scenę akcji. Strzelanina jest tym razem krótsza, osadzona tylko w jednym miejscu, ale za to bardzo intensywna, genialnie udźwiękowiona, świetnie zrealizowana i rozpisana. Jest to jednak tylko odskocznia od stonowanego i prowadzonego niespiesznie (ale nieślamazarnie, nie ma tutaj dłużyzn i rozwleczonych scen) kina sensacyjnego.

www.kinofilia.pl

Więcej recenzji oraz innych materiałów o kinie:
https://www.facebook.com/blog.kinofilia/

Zwiastun: